ani na krok, więc wiem, że musi tu gdzieś być, ale nie mogłam jej
znaleźć. Starsza kobieta cała się trzęsła. Theo uspokajająco położył dłoń na jej ramieniu. – Nie martw się, znajdziemy ją. Pewnie gdzieś się schowała. – Też tak myślałam... ale zajrzałam już wszędzie. – Któreś z nas na pewno ją odszuka – powiedziała pocieszająco Lily, lecz w głębi duszy ogarnął ją niepokój. Freya jest wielkim śpiochem i wydawało się nieprawdopodobne, by ułożywszy się do snu, wstała jeszcze z łóżka. – Zaglądałam do dzieci trzy razy – wymamrotała Bea. – Ostatnio jakieś piętnaście minut temu i właśnie wtedy zobaczyłam, że łóżko Frei jest puste. Nie rozumiem, co się mogło stać. – Przeszukamy systematycznie cały dom – zdecydował Theo. – Uspokój się, Bea, ona musi tu gdzieś być. W ciągu dwudziestu minut przetrząsnęli każdy kąt, pokój po pokoju. Zajrzeli pod łóżka, za szafy i komody. Bez rezultatu. Lily właściwie się nie denerwowała, jednak zaczynała czuć zimne ukłucia lęku. To śmieszne, dziewczynka musi tu gdzieś być. Ale gdzie? Spojrzała na Thea. – Czy Freya zrobiła już kiedyś coś podobnego? – O ile wiem, nie – odparł z irytacją. Córka sprawiała niekiedy problemy, ale nigdy jeszcze nie wywołała takiego zamieszania. – Może wyszła na zewnątrz... – zaczęła Lily, lecz Beatrice jej przerwała: – Och, to niemożliwe, nie w nocy! – Zawahała się. – Chociaż rzeczywiście, oglądałam ciekawy program w telewizji i mogłaby się wtedy niepostrzeżenie wymknąć. Ledwie skończyła mówić, Theo i Lily równocześnie dopadli do drzwi i wybiegli na dwór w ciemność. Noc była niewiarygodnie ciepła. – Jest tam – powiedziała cicho Lily, wskazując Freyę śpiącą smacznie w hamaku. Theo podszedł szybko do córki i spojrzał na nią z niedowierzaniem. – Dałbym głowę, że nie wyszła z domu, ale z dzieciakami nigdy nic nie wiadomo – rzekł z wyraźną ulgą. Dołączyła do nich Bea. – Och, Freyo – wyszeptała. – Nigdy więcej mnie tak nie strasz. Theo podniósł uśpioną dziewczynkę i pocałował delikatnie w czubek głowy. Obudziła się natychmiast. – Gdzie ja jestem? – wymamrotała i rozejrzała się. – Ach, już sobie przypominam... Nie dokończyła i ziewnęła. Kiedy wrócili do domu, Theo, wciąż z córką na rękach, rzekł: – A teraz może nam powiesz, co ci strzeliło do głowy, żeby w nocy wychodzić do ogrodu? Napędziłaś Bei okropnego strachu. Wiesz, że to nieładnie, prawda? Czy w łóżku było ci za gorąco? Freya ze skruszoną miną popatrzyła na Lily. – Wyszłam na huśtawkę... Chciałam zobaczyć, czy przyjdzie wróżka. Dziewczynie zamarło serce. To wszystko przeze mnie! – pomyślała w panice. – Leżałam długo w łóżku i nie mogłam zasnąć – mówiła dalej Freya. – A potem pomyślałam, że jeśli wymknę się cichutko do ogrodu na