- Naprawde sobie nie przypominam.
- Ale to prawda. Zaliczałam ja zawsze do moich najlepszych przyjaciółek. - Cherise bawiła sie nerwowo zapieciem swojej małej torebeczki, drobne palce o pomalowanych fioletowo paznokciach zapinały i otwierały złoty zameczek. Klik, klik, klik. - A teraz Alex nie pozwala mi sie z nia zobaczyc. Nie wiem, czy chodzi tylko o mnie, czy o wszystkich jej przyjaciół, ale to niesprawiedliwe. - Alex jest przeciwny wszelkim odwiedzinom. Nie sadze, ¿ebym mógł go przekonac. - Wiec spróbuj go obejsc, na litosc boska! Powiedz Marli, ¿e chce sie z nia zobaczyc. - To przywiazanie, czy te¿ przyjazn, jaka ¿ywisz dla Marli, nie ma oczywiscie nic wspólnego z hałasem, jaki ty i Monty robicie wokół faktu, ¿e zostaliscie wydziedziczeni? Czy mu sie tylko wydawało, czy istotnie jej zrenice nagle sie zweziły? - Przypuszczam, ¿e tak przedstawia to Alex. - Owszem. - Pijac piwo, zauwa¿ył, ¿e Cherise zaczeła sie denerwowac. Jej ładna twarz wykrzywiła nagle złosc. - Naprawde tak sadzisz? - powiedziała z wyraznym niesmakiem, rozpaczliwym gestem wyrzucajac jedna reke w powietrze. - To zupełnie inna sprawa. - Westchneła cie¿ko. - Wiem, ¿e Alex jest twoim bratem, ale na twoim miejscu nie ufałabym mu ani troche. Nie ufam mu, pomyslał Nick. - Dlaczego? - Dlaczego, dlaczego... Dlatego, ¿e sprowadził firme na skraj przepasci, i dlatego, ¿e jest kłamca. Zawsze był, i ju¿ sie nie zmieni. Jest czujny. Ma wiele do ukrycia. Nie uwierzyłbys, gdybys poznał niektóre z jego ciemnych spraw. - Ale ty je znasz? 151 - Niektóre - przyznała Cherise, patrzac na niego wyzywajaco. - Ale nie wszystkie. Nikt nie zna wszystkich tajemnic Alexandra Cahilla. Nawet jego ¿ona. - Pewnie uwa¿asz, ¿e przydałoby mu sie troche wiary. - Jak ka¿demu. - Usmiech Cherise był równie sztuczny, jak rzesy, którymi niewinnie zatrzepotała. - Nawet tobie, Nick. - Bede o tym pamietał. - Jezus wybacza nam wszystkie nasze grzechy. Mnie. Aleksowi. Tobie. Nick przekrzywił głowe i spojrzał na kuzynke spod oka. - No, nie wiem, Cherise, lista moich grzechów jest dosc długa. Zabrałoby to mu sporo czasu. - Na dowód pociagnał długi łyk piwa. - Zaufaj mi. Jest bardzo cierpliwy. Nick rozesmiał sie i otarł usta wierzchem dłoni. Cherise miała w sobie cos, co zawsze mu sie podobało; choc z drugiej strony zazwyczaj była jak wrzód na dupie. Zmienna jak kameleon, potrafiła bezbłednie wtopic sie w ka¿de otoczenie, czy była to zbiórka dru¿yny harcerskiej, impreza narkotykowa, czy, ostatnio, swiat wartosci chrzescijanskich. - Chciałabym sie spotkac z Marla. - Wstała, siegajac po swój parasol. - Mo¿e mógłbys to zaaran¿owac.