Ale Lizzie nie wypowiedziała tych słów ani do niej,
ani do nikogo innego. Nawet do swojej matki, Angeli Piper, czy Gilly Spence, która pomagała jej w opiece nad Jackiem i pozostałymi dziećmi, wykonując przy tym inne drobne prace domowe i stanowiąc tym samym jeszcze jedno dobrodziejstwo losu. Praca trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Żadna z nich nie zrozumiałaby, o co w gruncie rzeczy jej chodzi. Uznałyby, że jeśli od czasu do czasu siły emocjonalne Lizzie ulegają lekkiemu zachwianiu, dzieje się tak z powodu Jacka i ciągłego napięcia przy utrzymywaniu równowagi priorytetów. Ale nawet biorąc to wszystko pod uwagę, do szczerego współczucia dodawałyby w duchu klauzulkę: Lizzie i tak jest łatwiej niż większości ludzi. Cała rodzina, przyjaciele i koleżanki, każdy, kto czytał kobiece magazyny czy tabloidy, na temat zasadniczego aspektu jej życia miał to samo zdanie: że największym darem losu, bijącym na głowę wszystkie inne w jej życiu -zwłaszcza (jak niejeden myślał w duchu) że przy miłym dla oka wyglądzie niebieskookiej blondynki nie należała do wielkich piękności - było małżeństwo z Christopherem. Christopherem Edwardem Julianem Wade'em. Oto on: utalentowany, sławny, a zarazem przystojny chirurg plastyczny, który nieustannie służył swymi zdolnościami potrzebującym w Europie i krajach Trzeciego Świata; założyciel i oś napędowa dobroczynnej organizacji HANDS, poświęconej fizycznej i psychologicznej pomocy zdeformowanym mężczyznom, kobietom i dzieciom. Przez niektóre tabloidy pasowany na świętego. Swoje życie rodzinne Wade'owie dzielili między wielki, wczesnowiktoriański dom ze zdobionym stiukami frontonem, położony nad Tamizą, nieopodal Marlow w hrabstwie Buckingham, a mieszkanie z ogrodem przy londyńskim Holland Park. Obie siedziby kilka lat temu przeszły gruntowny remont - praktycznie zostały urządzone od nowa - tak aby mogły sprostać specjalnym potrzebom Jacka, które rosły, w miarę jak chłopiec tracił siły. Zainstalowano w nich podjazdy, wewnętrzne windy, poszerzono drzwi, zmodyfikowano łazienki, w obu też znalazło się miejsce na robocze kuchnie dla Lizzie i osobne gabinety dla obojga małżonków. Dodajmy do tego bogactwo. Lizzie dawno już straciła rachubę fanek, które ustawicznie zapewniały ją w listach o swej zazdrości nie tyle z powodu bestsellerowych książek czy regularnych występów w kuchennych spotach telewizji śniadaniowej czy na kanale Food and Drink, ile właśnie życia z legendarnym Christopherem.